Dwa lata temu Jessica Mercedes rozpętała w polskich mediach prawdziwą burzę. W jednym z dużych wywiadów dla poczytnego magazynu przyznała, że wszystkie zagraniczne wyjazdy na pokazy mody etc. fundują jej popularne marki, a ona sama dobrze zarabia na prowadzeniu bloga. Zauważyła też, że postacie popularne w internecie mają szanse wyprzeć gwiazdy, które popularność zawdzięczają tradycyjnym mediom czyli telewizji i gazetom. Jessica jak to Jessica, lubi czasem coś palnąć, więc pokusiła się też o diagnozę rodzimych celebrytów i ich podejścia do kanałów social media. Stwierdziła wówczas, że osoby publiczne, które nie budują swojego kapitału w sieci, mogą przegrać w starciu z wydawałoby się szerzej nieznanymi osobami działającymi tam bardzo prężnie.
Powiedzieć, że Jess dostała za to po dupie to mało. Spłynęła na nią, a potem sukcesywnie na inne popularne blogerki, ogromna fala krytyki i niewybrednych komentarzy. I to nie tylko ze strony anonimowych internautów, ale i całego szeregu medialnych ekspertów i tzw. „znawców” tematu. Minęło trochę czasu i przykro mi drodzy specjaliści, ale panna Jessica Mercedes miała sto procent racji i teraz wypadałoby ją przeprosić, bo próbowaliście zrobić debila z laski, która czuje rynek jak mało kto.
Internet w Polce rośnie w siłę, a jego bohaterowie wypierają powoli czołowe gwiazdy show-biznesu, bo na nim chciałbym się tutaj skupić. Statystyki przeciętnej polskiej blogerki czy pierwszego lepszego youtubera mocno zawstydzają czołowe nazwiska ze świata telewizji. Ktoś zaraz powie okej, lajki to nie całe życie, niech się wezmą do prawdziwej roboty to pogadamy. Nie zapominajmy jednak, że każdy wyszydzany lajk to jedna konkretna osoba, która z jakiś powodów chce na bieżąco śledzić poczynania Jessiki, Maffashion czy kogokolwiek innego. Fan, obserwator, followers – zwał jak zwał. Dziewczyny generują na Facebooku kontent, który trafia potencjalnie do kilku milionów odbiorców, co stawia je na równi z najlepiej oglądanymi programami w telewizji. Czyni nawet lepszymi, bo to kontakt bezpośredni, interakcja jest możliwa w każdym momencie i internauta, jeśli tylko chce, nie musi być biernym widzem.
>>> Rośnie nam pokolenie „fejmu”. Bądź debilem, byle popularnym!
I nie tylko o Facebooka chodzi. Najpopularniejsze osoby w sieci opanowały do perfekcji sztukę obsługi innych internetowych mediów – jest Instagram, Snapchat, niektórzy powoli przyuczają się do Periscope. Jessica opowiadała mi o Snapchacie prawie trzy lata temu i przekonywała, że to jest the next best thing. I pykło. Teraz to już podstawowe narzędzie, do którego, chcąc nie chcąc, muszą się przekonywać inni, bo coraz prężniej działają tam reklamodawcy i po prostu wypada nadążać. Nikogo nie powinno dziwić, że duże firmy wysyłają na Fashion Weeki do Paryża, Mediolanu i Nowego Jorku właśnie blogerki, a nie „ikony stylu” lansowane przez wszystkie kolorowe magazyny. Dziewczyny relacjonują taki wyjazd na kilku platformach, oglądają to setki tysięcy ludzi, jeśli nie miliony, a do tego regularnie są zauważane przez dziennikarzy z całego świata. Polskie media, których naturę rozumiem, bo sam przecież w tym siedzę, niekoniecznie jednak o tym poinformują – wygodniej dać jakieś niekorzystne zdjęcie, wyśmiać stylizację, którą zachwycają się za granicą i opatrzyć to jakiś figlarnym komentarzem w stylu „znów lansuje się za cudze pieniądze.” To spotkało ostatnio Jessikę, która zawojowała absolutnie wszystkie międzynarodowe tytuły modowe, a u nas mogła przeczytać, że bez makijażu jest brzydka.
>>> 10 powodów, dla których nie lubię szafiarek
Internetowe fenomeny wkraczają też coraz pewniej w świat telewizji. The Voice już w poprzednim sezonie zatrudnił Rezigiusza (dla niewtajemniczonych – najpopularniejszego chyba obecnie polskiego youtubera) i uruchomił specjalną aplikację, dzięki której zmobilizował elektorat do tej pory raczej mu obojętny. TVN poszedł o krok dalej i adaptację popularnego amerykańskiego show „Lipsync Battle” wyemitował tylko w sieci, angażując do niego popularnych blogerów, youtuberów czy wokalistów, których niekoniecznie usłyszymy w radiu, ale mogących się pochwalić wielomilionowymi odsłonami i rzeszą oddanych fanów. Podobny efekt możemy teraz podziwiać w „Tańcu z Gwiazdami”, gdzie w pierwszych trzech odcinkach odpadły takie nazwiska, jak Andrzej Krzywy czy Dorota Chotecka. Przegrali nie w starciu z popularniejszymi kolegami i koleżankami, ale np. takim Rafałem Jonkiszem, który na Snapchacie ma armię ponad 100 tysięcy fanek. I to sms-y od tych dziewczynek gwarantują mu udział w kolejnych etapach, kosztem tych, którzy na swoją popularność pracowali od kilku dekad. Jest w tym być może jakaś niesprawiedliwość, ale powiedzenie „nie ma Cię na Fejsie – nie istniejesz” zdaje się mieć szersze zastosowanie niż ktokolwiek przypuszczał.
Wisienką na torcie jest zaangażowanie Jessiki do najnowszej kampanii reklamowej duetu Paprocki & Brzozowski. „Chcieliśmy, żeby to właśnie Jessica wystąpiła w naszej kampanii linii PLANTS. Jest inspirująca młodą dziewczyną i idealną przedstawicielką młodego pokolenia, do którego skierowana jest nasza kolekcja” – tłumaczą projektanci. I nie jest to tylko ich widzimisię, rzut na olbrzymie zasięgi, ale tendencja, która będzie tylko przybierać na sile. Średnia wieku potencjalnego konsumenta na rynku mocno się obniża, a ten nie połasi się na produkt polecany przez jakiegoś dinozaura z telewizji.
Dlaczego młodzi wolą blogerów od „tradycyjnych gwiazd”? Bardzo fajnie wyjaśnił to jeden pan specjalista. „Oni są wykorzystywani w różnego rodzaju kampaniach reklamowych, są już niejako wypaleni w tym sensie, że ich wiarygodność ulega obniżeniu. Mogą jednego dnia reklamować jeden produkt, drugiego dnia zupełnie inny, w związku z tym nie są w wielu wypadkach aż tak wiarygodni – tako rzecze pan dr Adam Czarnecki, wiceprezes zarządu ARC Rynek i Opinia.
Wiele osób zwiastowało już w zeszłym roku koniec ery blogerów i im podobnych, ale nic na to nie wskazuje. Oczywiście, kwestia jakości jest tutaj zupełnie odrębnym tematem, na który trzeba patrzeć krytycznym okiem. Sam nie jestem fanem wielu przedstawicieli internetowej czołówki, ale też buntuję się przeciwko wrzucaniu wszystkich do jednego wora i tłumaczeniem, że tak naprawdę, gdyby nie te zasięgi i popularność, to żadna marka nie zdecydowałaby się z własnej woli na współpracę z nimi. Bo to bardzo brzydkie uproszczenie, podlane jakąś niezdiagnozowaną jeszcze frustracją.
A co do Jessiki – ma się dobrze, konsekwentnie realizuje swoje cele i, co bardzo mnie cieszy, coraz mniej dotyka ją mało rzeczowa krytyka. Jej blog to już firma zatrudniająca kilka osób, małe przedsiębiorstwo walczące o zlecenia z największymi w tej branży. Hejterom zaś nasz mały Mercedes może pomachać opierając się o zgrabną pupę nieziemsko przystojnego modela, z którym wystąpiła we wspomnianej kampanii P&B. Cóż, life is a beach, ale tylko jeśli robimy swoje!
Nie jestem osobą, która śledzi showbiznes, ale zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Może raz w życiu byłam na blogu Jess, ale nie przeszkodziło to w tym żebym kilka dni temu przez kompletny przypadek w kampanii Paprocki&Brzozowski rozpoznala jej twarz. A to świadczy o ogromnym jej potencjale jako marce. I dotyczy to również innych „blogerek”, a raczej biznesswoman, które są świadome jak działa ten rynek. Dziewczyny uczą się tego i świetnie im idzie. Mówienie, że nic nie robią świadczy o ignorancji i tych że „świata celebrytow” i anonimowych komentatorów.
przyznam, że kiedyś nie lubiłam Jessiki właśnie przez pudelka czy inne takie, ale odkąd śledze jej snapa to bardzo ją polubiłam, bo to dziewczyna mądra, znająca się na tym co robi, a nie tak jak wszędzie piszą „głupia blogereczka tylko pozuje do zdjęć i zgarnia kase” i do tego lubi swoja pracę. Życze jej jak najlepiej i niech dalej spełnia swoje marzenia! 😉
ja Jess pamiętam prawie od początku i od zawsze była bardzo prawdziwa i o to chodzi, to czują odbiorcy. Dzięki snapczatowi czują sort of connection, wydaje się, że jest blisko. i chyba jest, bo czyta wszystkie komentarze- o czym niejednokrotnie mówiła.
Fajnie być blisko rzeczy ciekawych, choćby pokazów na FW.
Media w Polsce w końcu zrozumieją, by iść do przodu, powoli się udaje, coś się dzieje- Radek Kotarski ma program w tvp, prawda? Da się, dajmy im jeszcze momencik.
Dziękuję, że wreszcie ktoś zauważył (poza jej obserwatorami), że nie jest głupiutką blondyneczką, W Jessie siła!
@armiajemerced
Kolejny, zakupiony przez blogerke artykuł. Mafeshon ostatnio też zapłaciła za pozytywną publikację tego typu i zamieściła u siebie…ludzie
Nie dostałem jeszcze przelewu 🙁
Trudno sie z tym nie zgodzić. Mamy erę internetu i choć byśmy nie wiadomo jak bardzo chcieli to tego nie zmienimy. Jessica ma rację i warto jej słuchać 🙂 tym bardziej widząc jakie sukcesy odnosi. A to, że nie potrafili napisać o niej dobrego słowa, ile sukcesów ma na swoim koncie i te wszysykie wyróżnienia na FW, tylko że brzydko wygląda bez makijażu to jak dla mnie szczyt słabości i dowód porażki..
Święta prawda, w końcu ktoś odważył się pójść pod prąd i powiedzieć prawdę, zamiast w zgodzie z ,,trendy” obrzucić blogerki błotem! To one kreują teraz Polski show biznes. Widać, że dinozaurom po kroju Jacykowa czy Horodyńskiej bardzo to przeszkadza, ale cóż… kto by się nimi przejmował 😉 Dawaj Jess!
Imigrantka!! Sio do niemiec !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jedyna blogerka jaką śledzę i uwielbiam, bo wnosi do internetu więcej, niż tylko kilka ciuszków na swoim blogu. To jak relacjonuje Paris Fashion Week (na który, rzekomo największej blogerki w Polsce Maff, nie zaproszono), jak ogromną wiedzę na temat mody ma, od imion i nazwisk modelek, przez historie marek, po wciąż świetny kontakt z obserwatorami i nie wywyższanie się przez to co osiągnęła. Jak nadal potrafi ogromnie cieszyć się z tych mniejszych jak i tych większych jej sukcesów, co często pokazuje na snapie. To jak prawdziwa jest ta radość, jej uśmiech może pozazdrościć jej 90% szarej, smutnej populacji wliczając „celebrytów” i „gwiazdy”. Jak prawdziwa jest ona, wciąż pokazując się bez makijażu, nie ukrywając tego, co tak bardzo starają się ukryć celebryci (bo przecież pudelek o tym napisze!). Jest po prostu prawdziwa 🙂
<3 Ja również kocham Jess za to, że jako jedyna jest tak prawdziwa i nic nie udaje, a wiedzą jaką posiada może się tylko chwalić 🙂