Havana unana u Kupisza – gołe klaty, celebryckie majtki i MARYLA

1

Pokazy Roberta Kupisza to na moim blogu eventy relacjonowane chyba z największą regularnością. Moja zasługa w tym mała, to bardziej kwestia metodycznego podejścia projektanta, który od czasu swojego debiutu przed sześcioma laty, co sezon prezentuje swoje najnowsze kolekcje. Tym razem było podobnie i w środowy wieczór w Praskiej Drukarni zebrani goście znów mogli podziwiać kolejną odsłonę jego odzieżowej twórczości. Tego wieczoru Kupisz miał konkurencję w postaci pokazu MISBHV, co swoją drogą było bardzo nieeleganckie. Niepisana zasada jest bowiem taka, że kiedy już danego dnia zaplanowany jest pokaz, odpuszcza się organizację podobnego wydarzenia. Widocznie krakowska marka uznała, że target obu imprez wystarczająco się od siebie różni i żadna ze stron na tym nie straci. Kupisz nie stracił na pewno.

Na pokazie tradycyjnie już pojawił się cały tłum celebrytek m.in. Joanna Krupa, Monika Olejnik, Maja Sablewska, Zosia Zborowska, Magda Mielcarz, Natalia Siwiec i… Maryla Rodowicz! Marylka praktycznie w ogóle nie pokazuje się na tego typu imprezach, a że jest wystrzeloną w kosmos fashionistką dobrze wiemy. Fotoreporterzy i goście oszaleli na jej widok, co jest pocieszające, bo z racji stażu i dokonań była największą gwiazdą tego wydarzenia i dobrze wiedzieć, że proporcje zostały zachowane i nikt nie mdleje w spazmach widząc Little Mooonster96. Wyłączając osoby poniżej 14. roku życia lub zachlanego reportera pewnej gazety, ale nad marginesem pochylać się w tej notce nie będziemy. Kreacje prezentowane na ściance nie zawsze korespondowały z południowym dress codem narzuconym przez kolekcję „Latina”, ale kilka senioritek na czerwonym dywanie się przewinęło, choćby wspomniana już Natalia Siwiec czy Klaudia Halejcio, która ma absolutnie obłędną figurę i ostatnio lubuje się w sukienkach typu hugging dress. Honorata Skarbek kusiła dekoltem i wyglądała trochę jak rozpakowany na zachętę prezent, więc myślę, że heteroseksualna część publiczności mocno doceniła. No i fajno!

Sam pokaz nie przyniósł większych niespodzianek, bo Kupisz jest mocno wierny swojej stylistyce, a tematy przewodnie każdej kolekcji pozwalają mu na efektowne wariacje tego, co już zdążył pokazać. Z jednej strony ktoś może powiedzieć, że to niezbyt mądra strategia, z drugiej jednak Robert ma bardzo stałą klientelę, która pokochała go za charakterystyczny styl. I ten jest zachowany, więc kula się kręci. Piszę to pewnie w każdej kupiszowej notce, ale jego pokazy cenię bardzo wysoko z uwagi na rozbudowaną część męskiej kolekcji i modeli prezentujących ją na wybiegu, bo zawsze jest na co popatrzeć. Tym razem było takie Cuba Libre, trochę Che Guevara w wersji, w której Che jest aktorem niemieckiego porno, gołe klaty, skarpety po same kolana i obcisły leggins podkreślający męskość. I ja to szanuję, jeszcze nie kupuję, bo mnie nie stać, ale afirmuję, że to się w końcu wydarzy i w końcu będę mógł zaszaleć. W ogóle śmieszą mnie te moje modowe wywody na blogu, bo jestem tą osobą, która nosi czarne rurki, biały t-shirt i kurtkę dżinsową, więc teoretycznie, gdyby kiedyś szukała mnie policja, musieliby zatrzymać każdego geja w tym kraju.

Tyle ode mnie, zostawiam was z opasłą relacją fotograficzną!

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here