Gdyby się dłużej nad tym zastanowić to gwiazdy porno odgrywają w naszym życiu szczególną rolę. W końcu to oni są często towarzyszami samotnych nocy i powodem solowych podniet. Perspektywa spotkania z gwiazdą gejowskiego porno, Harrym Louisem, na początku jakoś nieszczególnie mnie jarała. Chłopak zasłynął nie tylko tym, że z gracją pierdolił się w kilkudziesięciu filmach, ale był też facetem Marka Jacobsa.
Potem pomyślałem sobie hej, zawdzięczam mu przecież trochę orgazmów, może być ciekawie! Jest coś szczególnego w takim spotkaniu, ciężko to wyjaśnić, ale konfrontacja z osobą, która nadwyrężała swego czasu twój nadgarstek to zdecydowanie wydarzenie godne zapamiętania. Harry był gwiazdą imprezy G’MATCH, odbyła się w ostatni czwartek w warszawskim fancy klubie The View, gdzie wystąpił w roli DJ-a. Na nasz wywiad spóźnił się prawie godziny, ale szybko przeprosił i wytłumaczył, że zaprosił do hotelu trzech kolesi i trochę im zeszło. Czy w takiej sytuacji mogłem być zły?
Jak Ci się podoba w Warszawie? Wiem, że jesteś tutaj tylko kilka godzin, ale przed wywiadem wspomniałeś, że się nie nudziłeś…
Bardzo mi się tutaj podoba! Samego miasta jeszcze nie widziałem za wiele, ale planuję zrobić to jutro. Z tego co widziałem to jest tutaj naprawdę ładnie i jest co zwiedzać. Chociaż na pewno daruję sobie Getto warszawskie, bo wizyty w takich miejscach bardzo mnie dotykają. Świadomość, że kiedyś zginęło tam mnóstwo ludzi mocno mnie smuci i ładuje negatywną energią. To straszne, że dochodziło do takich tragedii! Ale zmieniając temat na przyjemniejszy… Jeśli chodzi o mój pobyt dzisiaj to zdążyłem spotkać się z kilkoma Warszawiakami i cóż, było naprawdę przyjemnie! (śmiech)
Miałeś okazję poznać facetów z Polski już wcześniej?
Tak, mieszkałem w Londynie prawie 10 lat, a tam jest wielu Polaków. I za to kocham to miasto!
Co Cię pociąga w Polakach? Bo my mamy dość dużą słabość do Brazylijczyków i takiego egzotycznego typu urody.
Podoba mi się to, że większość z nich to blondyni, do tego bardzo uroczy. I te ciała! Fajnie zbudowani, wyrzeźbieni. Jest na co popatrzeć i nie tylko.
Myślę, że podczas dzisiejszej imprezy również się nie rozczarujesz. Wystąpisz w roli DJ-a – to jest coś, co wpadło Ci do głowy ostatnio czy pomysł, który dojrzewał w Tobie od dłuższego czasu?
W zasadzie już po zakończeniu kariery w branży porno zacząłem udzielać się jako DJ i mam z tego ogromną frajdę, choć nigdy nie sądziłem, że to wszystko się tak potoczy. Zawsze kochałem szaleństwa na parkiecie i muzykę, a to fajnie się łączy, gdy stoisz za konsolą i możesz czuć tę fantastyczną energię.
Co proponujesz publiczności jako DJ?
Zazwyczaj gram house, ale utrzymany w brazylijskim klimacie. Dodajemy mu trochę naszej rodzimej pikanterii! Zacząłem też produkować własną muzykę z jednym z DJ-ów z Brazylii, więc dziś zagram też kawałek naszego pierwszego utworu. Powoli trenuję swoje ucho i mogę już tworzyć coś własnego. To niesamowite uczucie!
Myślisz, że bycie producentem muzycznym to coś, czym mógłbyś zajmować się na poważnie?
Pracuję nad tym, kto wie w którą stronę to pójdzie? Lubię próbować wszystkiego: mam własną linię bielizny, pracuję jako DJ, teraz to produkowanie muzyki… Jestem na takim etapie życia, gdzie mogę śmiało powiedzieć, że czuję się spełniony.
No właśnie, jak się kręcą wszystkie Twoje biznesy? Chyba nie możesz narzekać?
Absolutnie nie. Z moją linią bielizny wchodzę teraz na rynek europejski, więc w najbliższym czasie znowu będę bywać tutaj częściej, bo ostatnie trzy lata spędziłem głównie w Brazylii. Mam też firmę produkującą czekoladki i chciałbym znów nadać jej tempo. Jest jeszcze kilka projektów na najbliższych sześć miesięcy, które mam nadzieję, że wypalą, więc rzeczywiście, sporo się dzieje.
Jeśli chodzi o przemysł rozrywkowy, jest jeszcze coś, czego chciałbyś spróbować? Może czas na aktorstwo?
Jestem częstym gościem w brazylijskiej telewizji, a aktualnie rozważam propozycję poprowadzenia dużego programu. Chyba na to pójdę, bo myślę, że to rola skrojona dla mnie: jestem bardzo spontaniczny, lubię żartować i rozśmieszać innych. A co do aktorstwa… Cóż, byłem dobry aktorem porno, ale nawet tam miałem problem z utrzymaniem powagi w niektórych scenach, więc tym bardziej to by się nie udało w tzw. poważnym aktorstwie. Śmieję się ze wszystkiego, bardzo łatwo mnie rozbawić, nie dałbym rady robić tych wszystkich dramatycznych min i patrzeć komuś w oczy. Pękłbym ze śmiechu!
To może angaż w produkcjach komediowych byłby lepszym rozwiązaniem?
Tak, jeśli mógłbym się cały czas śmiać to byłaby to idealna opcja! (śmiech)
Porozmawiajmy chwilę o Twojej karierze w branży porno. Jak to wszystko się zaczęło? To był Twój pomysł czy ktoś Cię po prostu wypatrzył i powiedział: Hej, dobrze wyglądasz, powinieneś spróbować.
Dokładnie tak to wyglądało. Jeden z producentów odezwał się do mnie na Gaydar, więc jak możesz się domyślać, było to kawał czasu temu! (śmiech) Wysłał mi wiadomość z pytaniem, czy chciałbym wziąć udział w castingu i załączył zdjęcia drugiego chłopaka, z którym miałem wtedy zagrać. Pomyślałem sobie: wow, jest naprawdę gorący! (śmiech) Zgodziłem się i zrobiliśmy ten casting. Po pięciu dniach zadzwoniła do mnie produkcja i powiedzieli, że dostałem rolę. Było super! Ale nawet wtedy nie sądziłem, że zabawię w tej branży na dłużej. Zawsze miałem sporo kompleksów, nie byłem zadowolony ze swojego ciała… Po prostu nie czułem się dobrze w swojej skórze. Praca w filmach porno sprawiła, że zyskałem niesamowitą pewność siebie. Powiedzmy to wprost – teraz ciągle chodzę nago i bardzo mi się to podoba (śmiech)
Nie miałeś takiego momentu zwątpienia, że granie w pornosach to jednak nie była najlepsza droga?
Nie, nigdy! I nie jestem hipokrytą. Od pierwszego do ostatniego filmu, który zrobiłem, nie było chwili, żebym tego żałował. Zrobiłbym to wszystko jeszcze raz, jeśli miałbym znaleźć się w miejscu, w którym jestem teraz. Każda moja decyzja, każdy najmniejszy krok, który zrobiłem w branży porno czy gdziekolwiek indziej, zaprowadził mnie tutaj. A jest przecież lepiej niż mogłem sobie wymarzyć, więc nie mam czego żałować.
A jak na pomysł bycia gwiazdą porno zareagowała Twoja rodzina? Powiedziałeś im od razu?
Moja mama była pierwszą osobą, która się dowiedziała i to na samym początku. Jest moją najlepszą przyjaciółką i zawsze tak było. To dlatego wytatuowałem sobie na ramieniu jej imię. Mocno mnie wspiera i akceptuje każdą decyzję, którą podejmuję. Oczywiście, jako matka ma swoje obawy, ale powtarza: jeśli jesteś szczęśliwy i będziesz odpowiedzialny, zrobisz to wszystko z głową to masz moje wsparcie. I dotrzymuje słowa. Pytasz o rodzinę, ale dla mnie to właśnie mama jest jej najważniejszą częścią.
Filmy porno przez wiele lat były stygmatyzowane. Granie w nich, a nawet oglądanie, to nie była rzecz, do której wypadało się przyznać. Teraz, przynajmniej takie mam wrażenie, ta cała atmosfera wokół porno nieco się rozluźnia. Myślisz, że kiedyś przejdziemy z tym do porządku dziennego? Na zasadzie: porno istnieje, wszyscy je oglądamy, o co ten cały szum?
Oczywiście. Nie oszukujmy się, wszyscy się pierdolą. Każdy lubi seks. To naiwne zaprzeczać, że nie sprawia nam przyjemności oglądanie kogoś, kto ten seks uprawia. A to przecież porno! Ono może być profesjonalne, amatorskie i tak dalej, ale każdy lubi je oglądać. Rzeczywiście, jeszcze jakiś czas temu praca w branży porno to było coś, co wzbudzało skrajne emocje. Byłeś traktowany jak bóg albo zupełnie przeciwnie, jak dziwka. Czasy powoli się zmieniają i teraz niemal każdy może być gwiazdą porno. Już nie jest tak, że tylko Linda Lovelace słynie z głębokiego gardła! (śmiech) Jestem pewny, że znasz kogoś, kto jest aktorem porno i może to powiedzieć praktycznie co druga spotkana osoba. To znak, że wszystko idzie w dobrą stronę, że przestajemy się już tego wstydzić, że coś się zmienia.
Zmienia się też sam przemysł porno. Obserwujemy niesamowitą ekspansję rozmaitych platform social media, których ludzie używają nie tylko do komunikacji, ale i tworzenia własnego erotycznego kontentu. Twoim zdaniem to może zabić taki klasyczny porno-biznes?
Powiem więcej – to już się stało. Rozwój internetu, filmy do pobrania za darmo, serwisy streamingowe i tak dalej… Porno przestało być zakazanym owocem, który oglądasz gdzieś w tajemnicy, zamknięty w swoim pokoju. Spotykasz się ze swoimi znajomymi i mówisz: Oglądałem wczoraj niezłego pornosa, widzieliście ten film? Tak, rzeczywiście dobry! Urok takiego klasycznego porno moim zdaniem już dawno przeminął.
Odmówiłeś kiedyś zagrania jakiejś konkretnej sceny?
Wiesz co, na początku regularnie odmawiałem bycia pasywnym. I to przez lata! Ale kiedy zrobiliśmy film, w którym byłem uniwersalny to poczułem się już pewniej z tym, że będę pieprzony przed kamerą. Plusem na pewno było to, że grałem to z dwoma zajebistymi facetami, więc nie miałem z tym żadnego problemu. Chcesz mnie wyjebać? Proszę bardzo! (śmiech)
Bycie gwiazdą porno pomaga w nawiązaniu relacji z innymi facetami czy przeszkadza? Sam powiedziałeś, że to wzbudza bardzo skrajne reakcje. Kolesie nie wstydzą się do Ciebie podbić? W końcu to brzmi trochę jak wyzwanie: uwieść gwiazdora porno…
Doświadczyłem chyba każdej reakcji. Zdarzało się, że jakiś chłopak strasznie chciał mnie poznać, wysyłał milion wiadomości na Facebooku, a kiedy już się spotkaliśmy to był tym totalnie sparaliżowany. Do tego stopnia, że miał problemy z erekcją! Powtarzał: „O mój boże, jestem z Tobą! To naprawdę Ty!”. Moja reakcja zawsze wygląda w takich sytuacjach podobnie: „Tak, to ja, jestem normalnym kolesiem i po prostu chciałbym się dobrze zerżnąć, jak każdy!” (śmiech) Podobnych historii było więcej, ciężko to wszystko zapamiętać.
A w przypadku czegoś poważniejszego? Twoja praca była kiedyś problemem dla chłopaka, z którym się spotykałeś?
Każdy z nich wiedział od początku czym się zajmuję. Ale były takie momenty, kiedy spotykałem się z kimś już od jakiegoś czasu, sprawy zaczęły się robić poważne i dochodziliśmy do punktu: „Ok, czas przedstawić się rodzicom”. (śmiech) I tu już pojawiały się schody, nie każdy ma takie podejście do życia jak moja mama. Akceptuję to, chociaż moim zdaniem to hipokryzja. Błagam, wszyscy się pieprzą! Wybacz, ale jak się znalazłeś na tym świecie? No właśnie. Dwadzieścia kilka lat temu Twoi rodzice zafundowali sobie małe fiku-miku i tyle.
Zakończyłeś karierę w porno blisko 4 lata temu. Dlaczego?
Zrobiłem to w zasadzie z dwóch powodów. Po pierwsze, zagrałem w 32 filmach. To dużo! Nie wiem jak Ty, ale ja jeśli oglądam znowu coś podobnego to po prostu przewijam. Po co oglądać kogoś tyle razy? Nie chciałem się znudzić, więc postanowiłem zakończyć karierę, gdy byłem jeszcze na szczycie. Po drugie, poznałem Marka. Jeszcze w trakcie naszego związku zrobiłem dwa filmy, ale potem uznałem, że czas przestać, bo on jest osobą publiczną i po co dawać ludziom powody do tego, żeby obrzucali go błotem? Podjąłem taką decyzję z szacunku do niego. To nie jest tak, że zrobiłem to tylko dla niego, ale na pewno relacja z nim miała na to spory wpływ.
Widzisz siebie za kilka, może 10 lat, jako czyjś partner, może nawet mąż?
Widzę to nawet teraz, w tym momencie! Mimo tego, że aktualnie jestem singlem. Jestem typem faceta do małżeństwa, do bycia z kimś. Najpierw byłem w związku przez siedem lat, potem dwa lata z Markiem… Od tamtej pory, niestety, to już była równia pochyła. Kiedy faceci widzą, że bardzo mocno się zaangażowałem to coś się psuje. Jeszcze pół roku temu byłem zaręczony i mój narzeczony po prostu zaczął wariować, kiedy zauważył, ze naprawdę podchodzę do tego poważnie.
Może się po prostu tego po Tobie nie spodziewał?
Na pewno. Kiedy masz przed sobą aktora porno to oceniasz go bardzo powierzchownie, nie interesuje cię co dzieje się w środku. A ja jestem typem chłopaka, który lubi z kimś spać, przytulać się, oglądać razem filmy i tak dalej. Dzielić po prostu czas. I tak było. Potem wyskoczyłem z tym pierścionkiem i wykrzyczałem „Pobierzmy się!”, byłem totalnie serio. Powiedział „tak”, ale po dwóch miesiącach uznał, że jednak chce się jeszcze wyszaleć, imprezować i korzystać z życia. Powiedziałem mu, że okej, ja też chcę tego wszystkiego, ale czy nie mogę mieć po prostu kogoś u boku? Przecież życie nie sprowadza się do tego, żeby siedzieć na Grindr 24 godziny na dobę, choć nie ma w tym nic złego – szczególnie tutaj w Warszawie, bo naprawdę było bardzo przyjemnie. (śmiech) Chcę faceta, z którym mogę robić to wszystko razem, wtedy ma to zupełnie inny wymiar.
Wspomniałeś o Marku Jacobsie. Ten związek wywołał sporo szumu w mediach, byłeś gotowy na to, że znajdziesz się na celowniku prasy i paparazzi?
Gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że to będzie tak wyglądało, ale nigdy nie jesteś na to przygotowany. W Paryżu było jeszcze znośnie, ale to z uwagi na prawo, które nakłada restrykcje na fotoreporterów. Za to w Nowym Jorku to było istne szaleństwo! Nie będę kłamał, podobało mi się to i cieszyłem się z każdej minuty tego medialnego cyrku, ale ciężko być przygotowanym na wszystko, co się z tym wiąże. Pojawiało się mnóstwo nieprzychylnych artykułów i komentarzy na mój temat. Pewnym ludziom zajęło trochę czasu, żeby dać mi kredyt zaufania, ale nie mam pretensji. Teraz w amerykańskiej prasie pisze się, że związek ze mną to były dwa najlepsze lata w życiu Marka. Przeczytałem ostatnio coś takiego i bardzo miło to słyszeć. Kiedy jesteś nikim i nagle trafiasz na afisz, jesteś rozkładany na czynniki pierwsze, piszę się o tobie i dobrze i źle, to musisz wiedzieć, jak to wszystko przyjąć na klatę. Inaczej oszalejesz.
Jakieś media szczególnie zaszły Ci w Stanach za skórę swoimi niewybrednymi komentarzami?
Perez Hilton. Co za suka! Pisał o mnie naprawdę złe i podłe rzeczy. I znowu – z jednej strony przecież wiemy, że z tego właśnie słynie, ale jeśli przydarza się to tobie to myślisz: „Kurwa, nie wierzę, że to napisał! Przecież to nieprawda!”. Cóż, tak to jest znaleźć się nagle w oku cyklonu.
Ale mimo tych nieprzychylnych komentarzy chyba sporo zyskałeś na tej relacji i to nie tylko pod względem zawodowym.
Z każdego związku w życiu wyciągasz coś dla siebie. Z Markiem było podobnie. Mógłbym Ci dać całą listę jego wspaniałych cech. To prawdziwy dżentelmen, bardzo hojny, uroczy, słodki… 99.9% rzeczy, które o nim powiem to same zachwyty. Mogę z dumą powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi, co mogę zresztą powiedzieć o wszystkich swoich byłych facetach. No, nie licząc tego, z którym byłem zaręczony. (śmiech) Ze związku z Markiem wyniosłem naprawdę wiele. On wprowadził mnie do świata, który był dla mnie zupełnie obcy. Świat blichtru, wielkich gwiazd, całego tego przepychu. Plus wiedza, którą się ze mną dzielił. Marc jest niesamowicie inteligentnym facetem i nauczył mnie dużo o sztuce, muzyce czy modzie. Mogę mu być za to tylko wdzięczny.
Denerwujesz się jeszcze, gdy ktoś zarzuca Ci, że jesteś popularny tylko dlatego, że sypiałeś ze sławnym projektantem?
Słyszę to bardzo często, ale czy się przejmuję? W głębi serca wiem, jak ciężko pracowałem przez ostatnie 10 lat, jak mocno musiałem spinać tyłek, czasami dosłownie, żeby dojść do tego, co teraz mam. (śmiech) Zupełnie się tym nie przejmuję. Cały czas widzę te nagłówki „Były chłopak Marka Jacobsa”, czasami ktoś potrafi powiedzieć, że jestem naciągaczem i tak dalej, uwierz mi – słyszę złe rzeczy na swój temat. Ale jeśli to byłaby prawda to miałbym teraz na swoim koncie miliony, nie siedział tutaj z Tobą i nie podróżował po świecie pracując jako DJ czy model. Na szczęście tak nie jest!
fot. Klaudia Karczmarek
Mam radę dla pana Harrego: jeśli nie chce być postrzegany jako były chłopak Jacobsa, to niech w końcu udowodni, że jest kimś więcej. A tu widzę, że jak zawieje, tak Louis płynie: czekoladki, „DJ”, model… Parcie jest, ale czy cokolwiek więcej?
Bardzo fajny wywiad ale jakoś nie zdobył on (Harry) mojej pozytywnej opinii. Dla mnie niestety jest puszczalska dziwka czym sie zreszta chwali, bo juz w Wawie kogoś zaliczył… Chore, cały świat gejowski jest okropny właśnie przez typów jak on, którzy pierdolą się na prawo i lewo…zero szasunku dla siebie czy innych. Ale jak pisałem wywiad fajny, lubię bloga, do tego przystojny dziennikarz, który mam nadzieje, nie jest takim niegrzecznym chłopcem jak cały ten Harry????
Ja jestem bardzo grzeczny, no i jakby nie patrzeć, gwiazdą porno nie jestem 😉
A trochę szkoda, że nie jesteś 😀
a czego się spodziewaliście po gwieździe porno? ze będzie stojąt cnót wszelakich?
Było super! ???
Jak dla mnie to wywiad powinien zakonczyc sie po pierwszym akapicie.
ja tylko jestem ciakawy ktorzy warszawscy chlopcy mieli „zaszczyt” sie z nim pieprzyc w drogim hotelu 😛 kur.wiska 😉
Zazdrośnik 🙂
No to po wywiadziku jebanko, Grabari było :D?
Chyba jest milczący akcept 🙂
niestety, „jebanka” nie było 🙁
Extremely individual pleasant site. Immense information available on couple of gos to