Od kilku lat jest już tradycją, że w przededniu wielkiej gali MTV EMA polski oddział koncernu organizuje wielkie pre-party, podczas którego wyłaniany jest Najlepszy Polski Artysta i, co najważniejsze, miejsce ma dobra biba. W kontekście mojego bloga ta impreza zajmuje wyjątkowe miejsce, bo to właśnie ona rozpoczęła rok temu cykl opisywania i focenia kulis show-biznesowych wydarzeń. Bawiłem się wówczas świetnie, krążąc głównie między barem a bufetem. Tym razem jednak zabawa musiała poczekać, bo na MTV EMA 2016 Pre-Party poszedłem przede wszystkim do pracy i na fioletowym dywanie buszowałem z mikrofonem.
Od razu muszę wjechać na pełnej wazelinie, ale na maksa zasłużonej, bo tak super zorganizowanego eventu pod kątem wywiadów i „obsługi” ścianki nie było dawno. Fakt, było trochę ciasno, ale ja tam akurat lubię jak ocierają się o mnie obcy ludzie, bo będąc w związku, to jedna z niewielu rozrywek na mieście. Panie z PR-u MTV zadbały o to, aby każdy wyszedł z imprezy z takim materiałem jaki sobie zaplanował, wielokrotnie oferując swoją pomoc i, co jest trochę spektakularne na tego typu imprezach, reagując na nasze sugestie. Ja wiem, to brzmi zabawnie, bo to przecież jakaś podstawa we wzajemnej komunikacji, ale doprawdy rzadko spotykana. Zazwyczaj, gdy prosisz o np. ściszenie muzyki, bo przeszkadza w wywiadach, wszyscy mają cię centralnie w piździe i musisz nadzierać papę jak potłuczony. Dlatego, drogie dziewczyny z MTV, za czwartkowe party kocham was miłością nieskończoną!
A skoro o uczuciach mowa to najwięcej emocji wzbudziło pojawienie się Mariny, która ostatni raz na imprezie w Polsce była chyba przed dwoma albo trzema laty, co automatycznie uczyniło ją najbardziej łakomym dla dziennikarzy kąskiem. Ta dziewczyna ma wszystko, żeby robić wielką karierę i mam nadzieję, że przygotowywany od jakiegoś czasu album w końcu się zmaterializuje, bo szkoda marnować taki talent na bycie tylko żoną piłkarza – to trudna do pozbycia się łatka, ale dobra muza jest w stanie to zrobić i powoli robi. Trochę sobie o tym pogadaliśmy i w sieci jest już dostępna nasza rozmowa a propos genezy jej najnowszej kolaboracji z Jamesem Arthurem. Kolejne w drodze!
W końcu była też okazja zrobić wywiady z ludźmi, z którymi koleguję się prywatnie. I to jest powiem wam nie taka prosta sprawa. Honorata czy Dawid kojarzą mnie bardziej ze szlugiem w pysku i szotem w łapie niż mikrofonem, więc opcja typu pan dziennikarz – pan/pani piosenkarka okazała się nieco… stresująca. Bo niby śmiechy-chichy, powinno być łatwiej gadać z ziomkiem niż z obcą osobą, to jednak musisz się pilnować, żeby z tym koleżeństwem przed kamerą nie przegiąć i np. nie wspomnieć o melanżu, z którego wracaliście kiedyś o dziewiątej nad ranem na czworaka, śpiewając z podziałem na harmonie „Bitch Better Have My Money”. To oczywiście tylko bardzo przejaskrawiony przykład, bo nigdy takie zdarzenie nie miało miejsca, a nasze spotkania to po prostu głęboka kontemplacja życia przy ciepłej herbacie z miodem i świeczkach o zapachu cynamonu.
Po skończonej robocie mogłem się w końcu oddać małym przyjemnościom i zwiedzić obiekt. Imprezę zorganizowano w Palladium i przed jej startem miałem swoje wątpliwości czy aby na pewno jest to dobra miejscówka czyt. odpowiednio duża. Obawy okazały się bezpodstawne, bo przestrzeń zaaranżowano bardzo sprawnie, co z moich ust oznacza ni mniej, ni więcej, że jej centralną część stanowił ogromny bufet ze słodkościami. Czekoladowe kuleczki z orzechowo-kakaowym nadzieniem… fuck my life. Równie smakowitą atrakcją byli półnadzy modele i modelki, którzy prężyli się na rowerku czy wielkim białym koniu. Cytując mojego serdecznego kolegę Janusza, „nie rozumiem, ale szanuję!”.
Nie miałem specjalnie za dużo czasu na realizowanie się jako fotograf, ale coś tam popstrykałem. Na imprezie ostatecznie nie pojawiła się awizowana przez organizatorów Natalia Siwiec, więc w tej roli na zdjęciach wystąpiła moja przyjaciółka Marta. Ja się z wami żegnam – śledźcie TEN profil, bo będą wpadać materiały z imprezy i wywiady. A na MTV widzimy się znów za rok!
Bigos był? 🙂
hahaha niestety nie 🙁
Co to za przystojniak po prawej na zdjeciu z mlodym Kwiatkowskim? Pyszota
Igor Pilewicz
Zawsze mnie ciekawiło jak sie dostać na tego typu event
A Zosia Z. gdzie? 🙂
A czy można nie używać słowa kolaboracja w tak rozrywkowym kontekście?