Słuchajcie, bez zbędnych wstępów – dziś Lany Poniedziałek i mimo, że zauważyłem, iż ta tradycja nieco podupada, nikt nie zaprzeczy, że satysfakcja z wylania komuś wody na łeb jest ogromna. Mam parę takich osób w rodzimym show-biznesie, które bym potraktował pistoletem na wodę (nie licząc tych, które już to spotkało – HEJA AGA!), a może nawet i reklamówką z wodą zrzuconą z czwartego piętra? Krótko i na szybciora, bo nie miałem czasu zbytnio się rozpisywać – wciąż jem i mam aktualnie 4 promile majonezu w wydychanym powietrzu.
Jarosław Kret. Google podpowiada, że „Masz problem z kretami? Baniak wody załatwi sprawę!”. Beata, nie dziękuj.
Filip Chajzer. Za całokształt, bo nie ma chyba drugiego celebryty, które by mnie tak niemiłosiernie wkurwiał. Liczę, że woda zalałaby kable i odcięła go od internetu.
Deynn & Majewski. Żeby ostudzić ich entuzjazm i plany powrotu do show-biznesu. Nie tęskniliśmy!
LittleMooonster96. Z nadzieją, że woda zmyje liczne tatuaże pieczołowicie utrwalane żelowymi długopisami. Wierzę, że wciąż zdobią jej ciało.
Dawid Woliński. Żeby zobaczyć go bez mejkapu.
Beata Kozidrak. Oj Beti, grabisz sobie – od premiery nowego singla Bajmu „My” mija już któryś tydzień, a wciąż nie ma go na YouTube. Muszę Cię ocucić, bo przy Andrzeju coś znowu śpisz…
Magdalena Ogórek. Może udałoby się wypłukać trochę głupoty z tego blond łba…
Doda. Za podłe i przebiegłe wkręcenie mnie w Prima Aprilis, że na rynku pojawiła się fit proteinowa wersja Nutelli… Z TAKICH RZECZY SIĘ NIE ŻARTUJE DOROTA.
Maja Bohosiewicz. Nawet nie w samą Maję, ale jej telefon. Żeby się popsuł. Żeby już jej Instagram nie działał. Żeby już nic nie wrzucała do sieci.
Quebonafide. Bo jest szansa, że taki mokry zdejmie koszulkę, a wtedy to już wszyscy będziemy mieli lany poniedziałek.
Jedno z moich ulubionych i na maxa prostotą pachnących słów jest „łeb” 😉 Używam go w różnych konfiguracjach, obok wyszukanych słów, z których profesor Miodek byłby dumny, razem z kompelmentami, akcentując dezaprobatę. Często. Dużo. Hamuję się, jak tylko mogę, bo mój mąż, który dzielnie uczy się polskiego, chłonie takie „kwiatki”, a ja później płonę lub nagle przypominam sobie, że telefon, który trzymam w ręku, został w samochodzie 😉 Zmierzam do tego, że w tekście pojawia się przytoczony „łeb” kilkukrotnie, więc zmuszona byłam zostawić tenże elaborat 😉 Ok, na serio teraz: kubeł wody (nie musi być zimna- moja empatia jednak zawsze musi się wtrącić) wylałabym kilku osobnikom i ja. Może wtedy otrzeźwieliby, odzyskali zdolność myślenia tudzież zamilkli na zawsze. Marzenie? No, ale podobno wszystkie się spełniają 😉 P.s. Dorocie nie odpuszczaj. Takich żartów nie robi się nawet przy Prima Aprilis :/ 😉