Bydło na salonach czyli Warszawka kupuje H&M x Balmą

12

 

Internet regularnie wyśmiewa wyprzedaże w dyskontach i supermarketach, podczas których klasa, co najwyżej, pracująca zabija się o torebki i inne cuda zarezerwowane dotąd dla lepiej uposażonych. Świat ludzi zamożnych przygląda się temu ze zdziwieniem, myśląc w duchu „rzucają się na to, jakby co najmniej im Louis Vuittony rzucili.” Tak się składa, że we wtorkowy wieczór na warszawskim torze Służewiec rzucili właśnie coś upper class & high fashion don perignon, a w roli chytrych bab wystąpiły nasze salonowe damy i dżentelmeni w jedwabnych skarpetkach.

Premierze kolekcji Balmain x H&M od początku towarzyszą ogromne emocje. Na modzie znam się średnio, ale sam fakt, że słynny dom mody pochyla się nad maluczkimi tego świata i udostępnia im swoje pokaźne zasoby, robi wrażenie. Chciałem jeszcze dodać, że w przystępnych cenach, ale 500 złotych za marynarkę to wciąż dla mnie dość kosmiczny koncept. Ale nie o tym! Kolekcja trafi do sklepów lada chwila, tymczasem kilka dni wcześniej zorganizowano tzw. presale dla VIP-ów. Celebrytek, blogerów, stylistów, dziennikarzy, słowem – ludzi ważnych, obytych i robiących dobrą reklamę koncernowi. Niestety, wyszła z tego tragikomedia i wielki wstyd. Choć i kupa śmiechu!

Tuż przed startem najważniejszej części wieczoru oczekiwanie umilał na scenie Fisz, ale wszyscy i tak nerwowo spoglądali, czy wybiła już magiczna 21:00, bo o tej właśnie godzinie miały się otworzyć wrota do modowego raju. I tak też się stało. Tłum ruszył, a żądne drogich szmat fashionistki rzucały się na wieszaki w sposób nie znoszący sprzeciwu. Popychanie, krzyki i oddech rywalek na plecach. Ja pierdolę, cyrk! Wprawdzie znajoma blogerka uprzedzała, że moje piękne oczy zobaczą dantejskie wręcz sceny, ale rzeczywistość przerosła oczekiwania. Widok znanych twarzy wijących się przy wieszakach i upychających do toreb ubrania jest bezcenny. Jest w tym jakaś pierwotność, na moment wszyscy stajemy się równi, nieważne czy jesteś Dorotą Williams, Dawidem Wolińskim czy Krysią z mięsnego. W danej chwili jest tylko jeden cel – dorwać sukienkę Kendall Jenner.

Myliłby się jednak ten, kto obstawiał, że to koniec. Dalej było wyrywanie z rąk koleżanek, próby „wymian” za dopłatą albo chociaż na mniejszy rozmiar, bo w szale ekskluzywnego shoppingu mało kto zwracał uwagę, czy ta kiecka za 3 klocki wejdzie im na dupę. A wszystko to bez cienia żenady. Wyfryzowani chłopcy w okularach wartych moje trzy wypłaty przechadzali się wesoło z asortymentem na ramionach, pokrzykując „wymienię 38 na 36!”, a w zakamarkach sali można było doświadczyć prawdziwej polskiej przedsiębiorczości. Dumne zwyciężczynie maratonu proponowały niepocieszonym przegranym swoje trofea. „Pięć stówek do ręki i jest twoja”. Brzmi fair, prawda? Smutno było patrzeć, jak niszczone są pięknie przygotowane ekspozycje, a doskonale zorganizowana obsługa wydarzenia może tylko patrzeć z politowaniem na zachowanie swoich gości.

Dziś większość z tych rzeczy można już dorwać na Allegro, elita robi niezły biznes, a plebs może się tylko oblizywać. Wykonałem parę zdjęć, choć ciężko było złapać fokus przy tak ruchomym obrazku. Jestem też trochę debilem, więc na każdej fotce jest z automatu data, ale trzeba przyznać, że godna zapamiętania. 3 listopada już na zawsze zapadnie w mojej pamięci jako dzień, w którym francuska moda nasiąknęła naszą swojską cebulą.

Bez-nazwy-1 beznazwy2 Bez-nazwy3 Bez-nazwy-4 Bez-nazwy-5 Bez-nazwy-6 beznazwy8Bez-nazwy-11beznazwy12beznazwy10beznazwy9

 

12 KOMENTARZE

  1. Zobaczyłem to „podczas których klasa, co najwyżej, pracująca zabija się o torebki i inne cuda zarezerwowane dotąd dla lepiej uposażonych” i już wiem, że nie ma sensu czytać dalej… przedstawicielu klasy niepracującej (czyt. opierdalającej się na koszt rodziców).

  2. Dali dupy z tą kolekcją miała być dla zwykłych śmiertelników a tym czasem „Elyta” się rzuciła , więc ci co nie mieli w sobie żyłki zakupocholika rodem z buszu nawet nie liznęli tematu. Kompletne dno…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here