Nowy klip Julii Wieniawy. Co dalej z jej karierą?

1

Polski show-biznes to dość podstarzały już i skostniały organizm, który niechętnie akceptuje transfer nowych komórek. Wystarczy iść na kilka branżowych imprez – wszędzie te same twarze (te same nie tylko z powodu wspólnego chirurga), stały zestaw celebryckiej reprezentacji, te same pytania, identyczne odpowiedzi. Ba, nie trzeba nawet tam chodzić, wystarczy być internautą regularnie odwiedzającym portale związane ze światem rozrywki. Nie dziwi zatem, że jak tylko pojawi się ktoś „nowy” i wystarczająco ekscytujący, media rzucają się na niego, jak na gwiazdkowy prezent w środku lata. Takim prezentem była blisko dwa lata temu Julia Wieniawa. Śliczna, niepozorna dziewczyna znana widzom z „Rodzinki.pl” zadebiutowała na salonach jako nowa dziewczyna Antka Królikowskiego i choć wszyscy przepowiadali jej los podobny do tego, który spotkał inne dotychczasowe miłostki aktora, Julka wzięła show-biznes za mordę i bez wątpienia jest dzisiaj nie tylko najpopularniejszą celebrytką w kraju, ale i jedną z najlepiej zarabiających, nie mając jeszcze ukończonych 20 lat. Jest tylko jeden „problem” – Wieniawa ma apetyt na więcej.
 
Piszę „problem”, bo kariera Julii to wyzwanie dla show-bizowych ortodoksów, nie potrafiących zaakceptować ścieżki kariery, która do sławy i pieniędzy prowadzi przez komercyjne projekty, ścianki i kontrakty reklamowe. Julia jest celebrytką idealnie skrojoną na nasze czasy – ogromny following w sieci (879 tys. obserwujących na Instagramie), serialowo-filmowa kariera aktorska i ogromny apetyt na podbicie rynku muzycznego. Ktoś powie, że za dużo, że kolejny multi-talent, że może coś warto odpuścić, bo już znamy takie historie i one nie kończyły się dobrze. O ile malkontenci mogą z przymrużeniem oka komentować sukcesy aktorskie Wieniawy, bo żaden krytyk nie potraktuje poważnie filmu Vegi czy serialu Polsatu, o tyle w przypadku muzycznych podbojów, przeszkoda pojawiła się już na samym początku. Kontrakt z nastolatką podpisał bowiem Kayax, jedna z największych i najbardziej selektywnych przy zaciąganiu artystów wytwórnia. Pojawia się więc wątpliwość – może jednak Wieniawa rzeczywiście nie jest tylko medialną wydmuszką i jest w niej dużo większy potencjał niż niektórzy przypuszczali? Wiele wskazuje na to, że już wkrótce się o tym przekonamy, bo w sieci ukazał się właśnie pierwszy singiel zapowiadający jej debiutancką płytę i w kraju, w którym nie mamy nawet porządnych list przebojów, może sporo namieszać.
 

 
„Nie muszę” to muzyczne dziecko Wieniawy i Wojtka Urbańskiego, które sporo obiecuje w kontekście mającego się ukazać niebawem albumu. Intro rodem z soundtracku do „Stranger Things”, mocny, klubowy bit, spokojne zwrotki zestawione z wykrzyczanym refrenem, w którym wokal Wieniawy w końcu walczy o charakterystyczność i to, co w popowej piosence jest najważniejsze – melodia, która z tobą zostaje. Piosence towarzyszy oczywiście teledysk. Na szczęście, prosty i estetyczny, bez silenia się na tani przepych i posyłanie uwodzicielskich spojrzeń w co drugim ujęciu. Jestem zaintrygowany, bo spodziewałem się… no właśnie, czego? Sam nie wiem, spory już bagaż medialny Julii buduje różne oczekiwania wobec jej zawodowych wyborów, więc myślę, że „Nie muszę” może być dla wielu miłym rozczarowaniem i początkiem ścieżki, na której zdecydowanie powinna pozostać.
 
Pytanie brzmi oczywiście: na ile publiczność, szczególnie ta ciut starsza, będzie w stanie potraktować Wieniawę poważnie i wybiórczo podejść do jej celebryckiego portfolio. Zapomnieć o ściankach i Instagramie i zobaczyć po prostu utalentowaną dziewczynę. Ja po premierze „Nie muszę” zdecydowanie daję jej duży kredyt zaufania, bo od momentu, gdy tylko ją poznałem, jeszcze przed medialnym debiutem, wiedziałem, że może sporo namieszać. Od tamtego czasu zbudowała małe imperium, dzięki któremu jej konto bankowe i ilość publikacji stało się obiektem zazdrości branżowych wyjadaczek. Teraz czas na zbudowanie tożsamości aktorskiej i muzycznej. Do tej drugiej, pierwszy, mocno postawiony krok za nami. Czekam na więcej!
 

1 KOMENTARZ

  1. Kawałek spoko, klimat klipu tez przyjemny dla oka. Tylko te kocie ruchy Wieniawy mnie nie urzekły 😉 Shazza mi sie przypomina w „Bierz co chcesz”, też się tak wyginała 😉
    Tak czy inaczej życze powodzenia dziewczynie, widać że pracowita.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here