Ploty, ploty, ploty! Piękne lica, oszustki i lalki Barbie – kulisy pokazu Bizuu

19

main

Wróciłem! Nie da się ukryć, że chwilę mnie na blogu nie było i grubo ponad miesiąc panowała tutaj niezręczna cisza. Z racji tego, że trzy osoby poczuły się tym mocno dotknięte i wystosowały nawet osobiste zapytanie skąd ten pisarski impas, czuję potrzebę zamieszczenia opasłego wytłumaczenia. No to tak, są jakby dwa powody zaistniałej sytuacji.

Pierwszy strasznie nudny i stricte zawodowy – mam dużo pracy w WP, po kilku miesiącach różnych papierkowych bzdetów i innych korporacyjnych zawiłości w końcu ruszają powoli moje autorskie formaty wideo m.in. „Gwiazdy na robocie” i okazało się tak zupełnie po ludzku, że jednak nie jestem takim kozakiem jak myślałem i doba jest trochę za krótka. Wiecie, praca pracą, a jeszcze trzeba zadbać o ognisko domowe i pochylić się czasem nad członkiem partnera, zrobić obiad, przypilnować odpowiedniego poziomu oderwania od rzeczywistości i spotkać się z tymi znajomymi, którzy nie chcą koniecznie wiedzieć „jaka naprawdę jest Doda?”, zadzwonić do babci i tak dalej, i tak dalej. Trochę sajgon, ale powoli ogarniam.

Drugi powód stagnacji nieco bardziej mnie zdołował, bo dotyczył chęci do tworzenia, a raczej jej braku. Odechciało mi się, wena gdzieś uciekła, pojawiły się jakieś dziwne dylematy pt. „Czy jak piszę na blogu, że pani z telewizji jest głupią cipą, to czy jestem dobrym człowiekiem?”. Odpowiedź na to pytanie wciąż pozostaje otwarta. Doszło do tego małe postanowienie, żeby jednak skupić się bardziej na pozytywnych emocjach, nie zaśmiecać sobie łba głupotami. Wszystko po to, żeby jakoś życie było lżejsze czy coś. Egzystencjalne rozkminy wciąż nie dają mi spokoju i próbuję sobie to poukładać ładnie w główce, ale przyznam szczerze, że tęskniłem za pisaniem i czekałem na jakimś impuls, który pozwoli mi wrócić do formy.

Na szczęście, sezon wiosenny anno domini 2017 w show-biznesie ruszył nieco wcześniej niż zazwyczaj. Konferencje, ramówki oraz inne inspirujące eventy powoli się rozkręcają i jest jakaś baza do pracy i tzw. kreatywnego pisania. We wtorkowy wieczór odbył się pierwszy duży samodzielny pokaz mody w tym roku i do hali ATM zjechał tłum celebrytów, spragnionych fleszy i oczywiście podziwiania najnowszej kolekcji marki Bizuu. Urocze projektantki, które w zaledwie kilka lat stały się jedną z wiodących sił na rynku, tym razem weszły we współpracę z kultową Barbie. Takie pomysły najczęściej kwituje się jakimś jękiem niesmaku albo zażenowania, ale mając w pamięci jak fajnie poszło im z „Atomówkami”, wszelkie obawy można było odłożyć na bok. Chciałem wykonać dla Was kilka fotografii z wybiegu, ale frekwencja dopisała aż za bardzo i pokaz oglądałem przez tunele, które tworzyły czyjeś ręce, plecy i głowy. Z tego co widziałem, rzeczy prezentowane na wybiegu były mega spoko. Możecie mnie cytować, jeśli ktoś będzie pytał o kolekcję.

Nie ma się jednak co oszukiwać, że najciekawsze są zakulisowe plotki i dopiero jak człowiek wejdzie w ten strumień świadomości to czuje, że żyje i chociaż dawno nigdzie nie był, to wszystko w show-biznesach jest w porządku. „Patrz ją, kurwa, jaka sprytna!” – słyszę z sąsiedniego stolika. Widzę znajome twarze i myślę sobie od razu: ocho, będzie wesoło. I co się okazuje? Że jakaś niby ważna persona w światku modowym, no nie będę tutaj przebierał w słowach, leci w chuja. Oszukuje reklamodawców, naciąga na hajs i pozycjonuje się wyżej niż jest, robi za darmo, a opowiada o kampaniach i kwotach z trzema zerami MINIMUM. Ile to się człowiek może dowiedzieć, zastanawiając się jednocześnie po cichu po co w liceach przedmiot taki jak „podstawy przedsiębiorczości”. Bez sensu te męki, tabelki i wykresy z piramidami potrzeb – trzeba od razu przyjechać do Warszawy i voila, nie potrzeba książek. Ten cały blichtr, przepych i bogactwo to owszem, piękna fasada, ale w tle dzieją się prawdziwe ludzkie dramaty. Kręciłem się, cykałem fotki, tu zamieniłem jakieś słówko, tam posłałem uśmiech i kurczę, ten światek po prostu poprawia humor.

To tyle z filozoficznych wywodów, a z rzeczy ważnych to tak: Karolina Szostak jest chuda jak pies. Ale czy szczęśliwa? Pytam się w duchu mając w pamięci pizzę, którą pochłonąłem kilka godzin wcześniej. Czy te trzy liście sałaty, skrawek marchewki z kurkumą i przeźroczysty plaster cukinii to już wszystko co zje do końca życia? Nie wiem, ludzie robią sobie z nią zdjęcia, więc wnioskuję, że odpowiedź na powyższe pytania brzmi „tak”. Jedziemy dalej. Paulina Krupińska i Marcelina Zawadzka wciąż są piękne, wciąż prowokują mnie do rozmyślań o tym, że być może terapia wypędzania homoseksualizmu to nie jest taki zły pomysł, wciąż udowadniają, że wraz z błyskiem aparatów na ściance komórki mózgowe się nie kurczą i można być jednocześnie popularnym i normalnym. Ani Kalczyńskiej ładnie w nowej fryzurze. Miss i Misterów przybywa w zawrotnym tempie, ale wspierają się i wszędzie chodzą razem. Ola Kisio przyszła w naturalnym futrze, a na twarzy Joanny Krupy malowało się nieme „Die you fucking bitch, you fucking whore”. Pojawiają się kolejne spragnione „fejmu” dzieciaki, które myślą, że oddychanie tym samym powietrzem co Jessica Mercedes sprawi, że uda im się zaistnieć. No nie, tak to nie działa moi drodzy i nawet jeśli wytrzecie dupą wszystkie czerwone dywany w tym kraju i zrobicie selfią z każdą żyjącą celebrytką i ich matką, to nie wystarczy. Trzeba – słowo klucz – pracować. Więcej o tym innym razem, bo to zagadnienie jakoś szczególnie działa mi na seks i na urodę.

Na koniec chciałbym poruszyć bardzo istotną dla mnie kwestię. Otóż jednym ze sponsorów pokazu była firma Braun, która w specjalnej sekcji prezentowała swoje najnowsze żelazko CareStyle 7. Tego jeszcze nigdy chyba tutaj nie zdradzałem, ale kocham prasować i to trochę mój fetysz, więc poprosiłem piękną i miłą panią hostessę, żeby szybko mi opowiedziała co tam ciekawego promują. Okazuje się, że wymyślili takie cacko, które łączy w sobie funkcje żelazka i steamera/parownicy i można na legalu np. prasować NA SOBIE koszulę. Bez dotykania! Zajebisty bajer i jakby w związku z tym, że co jak co, ale jestem blogerką, to postawię sprawę jasno: szanowna firmo Braun, poproszę o przesłanie takiego żelazka. Zrobię reklamę bardzo ładnie, bardzo się spodoba. Dane kontaktowe na fejsie, liczę na was.

Dobra, tyle ode mnie. Mam nadzieję, że mała przerwa od siebie zrobiła dobrze obu stronom. Do zobaczenia!

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 15 16 17 18 19 20 21 22 24 26 27 29 30 31

 

19 KOMENTARZE

  1. Szkoda, że nie ma zdjęcia żelazka marki Brown, bo to mnie najbardziej zainteresowało w tym tekście. Ale piszesz, jak bym to określiła, ujmująco!
    Przeczytam coś jeszcze:)
    Maja

  2. Żelazko którym laska prasuje balony- cos pięknego ❤️❤️❤️

    A post jak zwykle super, ale czego innego sie spodziewać po mojej ulubionej blogerce!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here