Wydarzenia modowe niezmiernie mnie stresują i choć biegam na prawie wszystkie pokazy mody od trzech lat to i tak czuję się tam dość niezręcznie. Bo nawet jak się człowiekowi wydaje, że wygląda super to rzeczywistość szybko to przekonanie weryfikuje. Wystarczy rzut oka na wszystkie domorosłe modystki, u których nawet mała plamka na spodniach nie jest wpadką, a odważnym fashion statement. Są jednak takie imprezy związane z ciuszkami, na które zawsze polecę z uśmiechem na twarzy, mianowicie – targi modowe. Tam jest jakoś lżej, nikt się nie stresuje pożyczonymi butami i wyborem lepszego profilu do zdjęcia. W miniony weekend w przepięknych Arkadach Kubickiego odbywały się targi Hush Warsaw, ale zamiast buszowania między wieszakami młodych projektantów, ja miałem tylko jeden cel – wizytę w futurystycznie brzmiącym Factory Fashion Capsule.
Nie ukrywam, że po części mój entuzjazm wynikał z możliwości spotkania się z Pauliną Krupińską i Mają Sablewską. Do obu mam ogromną słabość, a do Majki nawet sentyment, bo kiedyś też chciałem być najlepszą menadżerką w Polsce w czerwonych rurkach i czarnej ramonesce. Ale zanim o obu gwiazdach, wyjaśnię może na chłopski rozum na czym ta modowa kapsuła ma polegać. Koncept jest prosty i pozwolicie, że posłużę się moją ulubioną metaforą czyli kulinarną. Wszyscy znamy food trucki z jedzeniem, które czyhają na każdym rogu, żeby skusić nas jakimś niecnym posiłkiem. Mogą pojawiać się w konkretnych miejscach, podróżować po całym mieście, ale generalnie ich ideą jest to, że są po prostu na wyciągnięcie ręki. To teraz wyobraźcie sobie taki pojazd, ale bez jedzenia (wiem, trochę smutno), ale za to z fajnymi ciuchami w przystępnych cenach i często z markową metką. To właśnie Factory Fashion Capsule. Factory, bo to z tego outletu pochodzą wszystkie ubrania, a wiemy, że można tam często trafić na prawdziwe perełki. Do mnie koncept przemawia, choć liczę, że ostatecznie jakaś współpraca z food truckami się wywiąże i będą działać w tandemie, serwując przystępną modę i jakiś kinky jarmuż z jagodami goji.
W razie gdyby ktoś miał wątpliwości, czy prezentowane w kapsule rzeczy są modne, czy się nadają i tak dalej, to wszystkie wątpliwości powinna rozwiać ekipa, która stoi za ich selekcją czyli prawdziwy dream team polskich stylistek: Magda Jagnicka, Karla Gruszecka i Daria Biedrzycka. Wszystkie trzy niewiasty mam przyjemność znać, zawsze trochę stresuję się ich szybkim spojrzeniem na mój outfit, ale (ewentualna) aprobata w ich oczach jest warta więcej niż tysiąc lajków na Instagramie. A umówmy się, to już gruby kaliber komplementu. Dziewczyny wszystkim zagubionym modowo niewiastom i kawalerom zaproponują też szybki kurs, dzięki któremu dowiedzą się, jak np. z 30 elementów garderoby zrobić ponad 100 stylizacji. I to już jest jakiś konkret, z którym ja się utożsamiam, bo moja biedna ramoneska, którą kupiłem 5 lat temu w Pull & Bear przeżyła już wszystkie możliwe warianty, a mam wrażenie, że stać ją na jeszcze więcej.
No to przechodzimy do gwiazd sobotniego popołudnia czyli Pauliny i Mai. Często jest tak, że na różnych chałturach, bo nie oszukujmy się, tak trzeba określać tego typu zabawy, zaprasza się celebrytów, którzy mają niewiele wspólnego z tematem. Dość powiedzieć, że jakieś fikuśne pokazy mody początkujących dizajnerów w Katowicach oceniała ostatnio Natasza Urbańska. Widzę taki obrazek i cóż, zdziwiona Iwona. W tym przypadku organizatorzy poszli po rozum do głowy i zaprosili kobiety, które idealnie korespondują z założeniem ich akcji. Paulina jest młodą mamą, która, jak sama przyznaje, nie ma za wiele czasu, by zwiedzać butiki i galerie handlowe, więc tutaj opcja zebrania wszystkiego w jednym miejscu, w dodatku mobilnym, zdaje egzamin. Majka jak to Majka, od kilku lat próbuje zmieniać szafy Polek, niektórzy głośno dyskutują o efektach jej pracy, coś tam próbują podkopać, ale nie da się zaprzeczyć, że przy haśle „Zmień swoją szafę” automatycznie stawiam Sablewską. I dobrze, bo widać, że ma zajawkę, lubi ludzi, a to już naprawdę dużo jak na dzisiejsze standardy. Szczególnie to drugie! Trochę z dziewczynami pogadałem, o ubraniach i nie tylko, a efekty naszych wesołych rozmówek już niebawem w Fakcie. Wypatrujcie.
Factory Fashion Capsule będzie trochę jeździć po Polsce, gdybyście chcieli to obadać osobiście to rozkład jazdy przedstawia się następująco: Wrocław (13-15 maja), Kraków (20-22 maja) i Poznań (27-29 maja). Oprócz ciuchów i porad proponują też pyszną lemoniadę, a to jak wiadomo, napój tego sezonu. Poniżej trochę zdjęć z soboty, enjoy!