Pokazy najnowszych kolekcji duetu Paprocki & Brzozowski to stały punkt show-biznesowego kalendarza. Projektanci cieszą się ogromną sympatią gwiazd, a każde wydarzenie przygotowują z ogromną pieczołowitością i rozmachem. Od jakiegoś czasu wyłamują się też z konwencji organizowania pokazów w wyświechtanych już miejscach (Soho Factory, heloł) i próbują nowych rozwiązań. W środowy wieczór zaprezentowali swoje rzemiosło w Arkadach Kubickiego – miejscu niezwykle ciekawym i jeszcze nie wyeksploatowanym na modowym rynku. Po raz kolejny jednak okazało się, że miejsce, owszem, można zmienić, ale przyzwyczajeń swoich gości już niekoniecznie.
Świętym Graalem każdego dużego wydarzenia jest mityczny pierwszy rząd. Zapewnia on nie tylko doskonałą widoczność, ale jest też prostym komunikatem do plebsu siedzącego z tyłu: „To ja tutaj jestem gwiazdą!”. Oczywiście, w takiej hierarchii nie ma nic absolutnie złego, problem zaczyna się wtedy, gdy aspirujących gwiazd jest więcej niż przewidzianych „jedynek”. Podczas pokazu P&B ponownie mogliśmy być świadkiem gry o wymarzone krzesełko. I na nic pomogą tu wysiłki firmy, która dba o rozsadzenie gości, bo ci po prostu nie uznają żadnych zasad. Było więc na co popatrzeć!
Problem w ogóle nie powinien istnieć, bo na krzesełkach widnieją karteczki z nazwiskami gwiazd/dziennikarzy/stylistów, więc sytuacja jest dość klarowna. Schody pojawiają się w momencie, gdy któraś z gwiazdek postanawia zrobić niespodziankę i pojawia się na pokazie nie anonsując wcześniej swojej obecności. Nie rezygnując oczywiście z roszczeń o pierwszy rząd. Takie roszady wchodzą w grę, ale dorzućmy jeszcze do tego celebrytki, które pomimo rezerwacji np. dwóch miejsc, postanawiają zabrać ze sobą jednak większą ekipę. Robi się mały syf. Wisienką na torcie są moi faworyci czyli tzw. pół-ryje (dziękuję fotoreporterom za to słowo-klucz), którzy korzystając z chwili nieuwagi zajmują front row, mimo że nikt nie jest w stanie powiedzieć kim są. Można jedynie domniemywać, że uważają się za gwiazdy, a wygodne rozsadzenie się z przodu to niejako potwierdzenie ich statusu.
Choć sytuacja na pokazie P&B była w miarę opanowana, nie zabrakło komicznych scenek. Do siedzących przede mną Joanny Horodyńskiej i Tomasza Jacykowa podeszła znana z telewizji seksowna blondynka i bez cienia zakłopotania zapytała: „Agnieszka będzie? Kurczę, bo gdyby jej nie było to ja bym usiadła!”. No cóż, kto by nie usiadł? To jednak dość polubowne rozwiązanie. Jest jeszcze moja ulubiona metoda na „niewidomą”, chyba najbardziej popularna. Celebrytka podchodzi do krzesełka, widzi inne niż swoje nazwisko, ale i tak siada. Czasami nawet ściągając karteczkę, żeby przypadkiem nikt jej nie przyłapał. I kto takiej udowodni, że trochę kantuje? Są też sierotki Marysie, które nie mają śmiałości, aby głośno walczyć o miejsce. Patrzą zakłopotanym wzrokiem i pytają, czy coś się dla nich znajdzie. No i najlepiej w tym pierwszym rzędzie, bo każdy inny to przecież żenada, a i torba z giftem pomacha z rąk innego właściciela. Wczoraj tak plątały się po wybiegu m.in. Joanna Orleańska i Ola Kisio. Ta druga powinna chyba rzeczywiście odnowić kontakty z matką i zasięgnąć u niej kilka porad, bo wtedy problemów na eventach nie miałaby żadnych. Legenda głosi, że pecha miała też Katarzyna Skrzynecka, która oglądała pokaz z miejsca dla fotoreporterów. Ale głowy nie dam, bo sam tego nie widziałem, a złośliwców przecież nie brakuje. Niestety, pani Kasia ma dość niechlubną historię przychodzenia na imprezy bez zaproszeń, a brak miejsca może być przykrym skutkiem takiej kinder niespodzianki w rajstopach z lycry.
Na szczęście, są też gwiazdy, które w całym tym szaleństwie zachowują odrobinę rozsądku i klasy. Podczas gdy jedna z celebrytek aktywnie poszukiwała miejsca i już widziała swoją zgrabną pupę obok Pauliny Krupińskiej, śliczna Miss grzecznie poinformowała ją, że wolałaby to miejsce przekazać ciężarnej koleżance, która również miała kłopoty ze znalezieniem wolnego miejsca. Ale Paulina akurat w ogóle średnio pasuje do tego zgiełku. Po pokazie szybko pogratulowała projektantom, udzieliła kilku ekspresowych wywiadów i wróciła do domu do swojej małej córeczki. I to są priorytety!
Pstryknąłem telefonem kilka zdjęć, ale bohaterki i bohaterów wydarzenia możecie podziwiać już na wszystkich portalach, więc relacja dość okrojona. Dlatego uczyniłem jedynie fotki baru z alkoholem (najważniejsze miejsce po pokazie) oraz sportowego auta, na widok którego niejednej blacharce zaświeciły się oczy. Ach, i jeszcze jedna rzecz. Mężczyzno w koszuli kratę – tak, uśmiechałem się do Ciebie, bo jesteś przystojny, choć mogło to wyglądać na tik nerwowy. Jeśli to czytasz, odezwij się! Wybaczcie, ale jest jesień, a ta pora roku wymaga odważnych rozwiązań. Bye!
Ja byłem światkiem, jak jedna pani typu „pół-ryj” (genialne!) przyszła na pewien pokaz mody z osobistą karteczką, na której napisała swoje nazwisko. Tak mnie to zafascynowało (bardziej niż szmaty, wiadomo), że śledziłem jej poczynania. W odpowiednim momencie podmieniła rezerwacje i mogła z dumą oglądać pokaz z pierwszego rzędu. Full profeska.
A najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że nikt tych pań nie nazwie aktorką, piosenkarką, stylistką czy innym konkretnym słowem, tylko po prostu CELEBRYTKĄ. Po imieniu i prosto z mostu. Z zawodu: CELEBRYTKA. Ot, taki mamy status gwiazd w kraju.
Trochę off topic. Trafiłem na Twój wpis „dzięki” Karolinie KP, i muszę przyznać, że masz bardzo lekkie pióro i bystrość jakiej wielu mogłoby Ci pozazdrościć. Przeczytałem większość twoich wpisów. Bardzo przyjemna lektura.
i jak, mężczyzna w kratę się odezwał..?
Niestety nie, ale nie trace nadziei…
Moze pojawi sie u Wolinskiego w marcu – wiosna tez dobra pora 😉
Jestem w Warszawie i z przyjemnością bym przyszła na ten pokaż. Nie wiedziałam i nie miałam zaproszenia nawet od córki Aleksandry Kisio
Jestem w Warszawie i z przyjemnością bym przyszła na ten pokaż. Nie wiedziałam i nie miałam zaproszenia nawet od córki Aleksandry Kisio.I ładny kombinezon polyskujacy miałam przygotowany.
No szkoda ze nie byłam ale nie miałam zaproszenia. Jestem w Warszawie .Byłam przygotowana .Mam że sobą ładny polyskujacy kombinezon.I ładne buty.Szkoda ze Mnie nawet córka nie zaprosiła. IZABELA
Napisalam.